Wracalem poznym wieczorem do domu . Wial wiatr i zacinal deszcz . Skrecilem w boczna uliczke ; skrotem powinno byc blizej . Wszedlem w brame , z ktorej zobaczylem ponure gmaszysko opatrzone wmurowanym na zewnetrznej scianie napisem : Oddzial Kobiecy . Byl to stary szpital , od dawna juz opuszczony . Jednak atmosfera cierpienia i leku nadal wisiala w przestrzeni uliczek pomiedzy szpitalnymi pawilonami .
Za rogiem bil swiatlem neon kawiarni . Przypomnialem sobie nagle , ze kilka lat temu bylem na spektaklu w sali przerobionej dla potrzeb teatru , w gmachu bylego szpitala . Sale , bufety , kawiarnie , lokale klubowe , magazyny , tworzyly ciag zagospodarowanych pomieszczen , ktore wciaz jeszcze przypominaly swoje poprzednie przeznaczenie , choc juz nie powinny .Bylem tam z Inge .Od czasu rozstania z nia , nie odwiedzalem ani wspolnych przyjaciol , ani miejsc , w ktorych bylismy razem . Gdy zobaczylem moja zone z innym mezem i z dziecmi bylo to tak straszne , jak gdybym umarl i z perspektywy zycia po zyciu , niemo ogladal swiat zyjacych dalej ludzi .
Doswiadczenie w tym zyciu kolejnego zycia , ktore z poprzednim nie ma juz nic wspolnego . Tym bardziej , ze przedtem opuscilem swoj kraj , zostawilem caly dorobek , przerwalem zawodowa kariere . Dla Inge przyjechalem tu , do jej kraju i zaczalem , jak analfabeta , nauke jezyka . Pozniej ten drugi kraj stal sie moim krajem , moze nawet bardziej niz ten pierwszy , istniejacy najmocniej we wspomnieniach i w wyobrazni . To bylo moje drugie zycie , a teraz dostalem trzecie . Bez Inge ...
Gdy lezalem w szpitalu po wypadku , jeszcze przychodzila do mnie . Wrocilem do domu . Irytowala sie coraz bardziej moja powolna rekonwalescencja . Czasami krzyczala : Dlaczego nie zostales dluzej w szpitalu ! Nie jestem pielegniarka ! W koncu wniosla sprawe o rozwod . Wyprowadzialem sie z naszego domu .Zaczalem swoje zycie , tak bardzo wlasne , ze na poczatku nikt nie mial tem wstepu . Pozniej znalazlem nowych znajomych i paru przyjaciol .
Ten stary szpital obudzil stlumione emocje . Nie chcialem isc dalej , lecz szedlem . Czy byl to ten sam , w ktorym widzielismy spektakl , czy inny ? Kazda czesc miasta mogla miec taki szpital . Gubilem sie wsrod waskich kamiennych uliczek jak w labiryncie . Nie moglem juz nawet znalezc bramy , ktora wszedlem . Niespodziewanie przestrzen powiekszyla sie .Znalazlem sie na placu , ktorego najwieksza czesc zajmowal kosciol . Przez witraze migaly kolorowe swiatelka . Podszedlem blizej . Drzwi kosciola byly zamkniete . Tablica informowala o biurach firm . Zrozumialem , ze wewnatrz kosciola znajduja sie tylko biura , zwykle biura o tej porze nieczynne .
Zdyszany usiadlem na plycie kamiennej przed wejsciem . Oparlem glowe o porosniete dzikim winem skrzydla kamiennego aniola . Deszcz lal mi sie na glowe i za kolnierz . Nie sprawialo mi to juz zadnej roznicy .
-----------------------------------------------Agnieszka Sadlakowska , Amsterdam
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Opowiadanie ukazalo sie w kanadyjskim pismie List Oceaniczny 1997 numer 42 na stronie 3.