proza i poezja
 
  Strona startowa
  Kontakt
  Księga gości
  Moim coreczkom - wiersz
  Dotkniecie Rene.Opowiadanie.
  Warszawa - wiersz
  Spotkanie, ktrego nie bylo. Opowiadanie.
  Licznik.
  Studentka. Opowiadanie.
  Sezona na cebulki.Opowiadanie.
  Mozaika. Opowiadanie.
  Ar Terpilovsky. Opowiadanie.
  Szczurze geny. Opowiadanie.
  Emigrant w zyciu po zyciu. Opowiadanie .
  Biznes. Opowiadanie.
  Tyton. Opowiadanie.
  Po polnocy. Opowiadanie.
Ar Terpilovsky. Opowiadanie.
 

Pewnego dnia Ar Terpilovsky postanowil powisiec troche w worku za balkonem . Kazdy lubi to robic czasem , ale Ar wyszedl z wprawy , dawno juz nie wisial . Worek wydal mu sie nagle  maly i Ar zaczal sie zastanawiac , czy wejsc do srodka prawa noga , czy lewa , czy odbic sie z obydwu na raz i wskoczyc . Byl to zupelnie zwyczajny worek , bialy , plocienny , podobny do tego , w jakim babcia przechowywala suszone grzyby , albo suszone jablka i gruszki , a troche do tego , ktorego uzywala do odciskania bialego sera z serwatki .

   Tok skojarzen przerwal mu dzwonek do drzwi . Niechetnie , ale jednak otworzyl .

- Czesc Ar - powiedzial Kaczan .

    Ar milczal . Za Kaczanem pojawila sie dlugonoga cizia . Weszli do srodka .

_ Sprzedales meble - zauwazyl Kaczan .

Ar nadal milczal . Duzy pokoj byl pusty , powiekszony dzieki wyburzonej scianie malego pokoju ,  ktory tez byl pusty . Od czasu , gdy Ar spal w wannie , nie potrzebowal nawet materaca na podlodze . Bylo to widac od razu i nie bylo o czym mowic .

- Co robisz ? - zainteresowal sie Kaczan .

Ar nie chcial opowiadac o probach z workiem . Kaczan i tak by nie zrozumial tego uczucia zawieszenia miedzy balkonem i ziemia , ktore swietnie trzyma z daleka od wszystkich spraw .

Kaczan interesowal sie dalej :

- Robisz zdjecia ? On zawsze robil dziewczynom swietne fotki - zwrocil sie do cizi . - Zdaje sie , ze pzrygotowuje obszerne atelier , ja tez bym nie wynajmowal podlogi w profesjonalnym biznesie , jakbym tak mieszkal . No , rozbieraj sie !

    Ar powstrzymal dziewczyne ruchem reki . Nie mial najmniejszej ochoty na robienie jej fotografii . Marzyl , zeby sobie juz poszli .

- O co ci chodzi ?! - podenerwowanym glosem rzucil Kaczan .- To jest Miss Zyrardowa . Nie podoba ci sie ?! Zagrala niedawno w filmi e, bylem tam drugim asystentem rezysera . Od razu dostala inne propozycje . Krecimy na okraglo tym interesem . Narodziny Gwiazdy !

    Ar nie mogl juz tego zniesc . Tesknil do swojej codziennej ciszy i paplanina dokuczala mu coraz bardziej . Otworzyl drzwi i wypchnal Kaczana na schody . Przerazona cizia wyniosla sie sama . Wyszedl na balkon i odetchnal gleboko . Od dawna juz nic nie robil , nie odnosil zadnych sukcesow , nawet tak zalosnych jak oni . Poczul sie calkiem malutki . Wiedzial , ze teraz bez trudu zmiesci sie w worku . Odbil sie z obydwu nog i skoczyl . Pod wplywem ciezaru worek zamknal sie lekko nad jego glowa i przyjemnie zakolysal .

Zasuszony Ar zostal odnaleziony dopiero na wiosne , przez strazakow . Pod sciana stalo malowidlo i magnetofon . Po wlaczeniu kasety odezwal sie Ar : "...mieszkanie po ich wyjsciu stalo sie inna przestrzenia . Rozlozylem na gazetach papier pokryty blekitnymi plamami , wyjalem farby i w zapamietaniu kladlem nowe plamy , w roznych kierunkach . Wazne bylo , zebym mogl to robic i zeby nikt tego nie widzial .  Mialem swoje dziwactwa , bylem ich w pelni swiadomy . Lubilem spiewac , gdy nikt mnie nie slyszal . Wymyslalem wlasne , niepokojace melodie . Dotad , az zachryplem spiewalem je znow i znow , az ukladaly sie w spojna kompozycyjnie calosc . Malowalem obrazy , ktorych nie pokazywalem nikomu . Nawet nie chcialem byc zaskoczony  przy pracy . Starannie usuwalem wszystkie slady , w przypadku gdyby ktos mogl mnie odwiedzic . Nie chcialem zadnego komentarza na ten temat , zadnych reakcji . Nie obchodzilo mnie , czy podobaja sie komus , czy nie , wytwory moich nieobjasnionych emocji . W pewnym sensie , mimo widocznej ekspresji , mialy pozostac na zawsze ukryte . Poza tym efekt koncowy nie liczyl sie , wazny byl tylko proces powstawania , owo wyrzucanie z siebie kolorow i dzwiekow , do momentu , w ktorym czulem sie zaspokojony , wyczerpany i w pewnym sensie  spelniony . Mialem swoje tajemnice . "

    Potraktowano to jako list pozegnalny .

Ar z niejakim trudem wydostal sie z worka . Wylazl nieporadnie .

Kokon - stwierdzil z pogarda . - Wszyscy juz mysleli , ze umarlem , a to byl tylko kokon . Cieplo odizolowany od swiata zewnetrznego rozbudowywalem swoje zycie wewnetrzne . Zniszczylem wszystko co moglem , zburzylem i teraz wlasciwie moze warto byloby zaczac budowac od nowa . Nikt nie docenial tworczej sily palenia za soba mostow i innych takich akcji , a przeciez bylo to fascynujace .

-------------------------------------Agnieszka Sadlakowska .

Opowiadanie ukazalo sie w Kwartalniku Scena Polska w Holandii ( nr 3 ( 35 ) ISSN 1233 - 7633 , str .15 ) i w pismie literackim B1 ( Kwartalnik Literacki  Bundesstrase 1 , nr . 10 ,  ISSN 0949 - 1309 , str . 83 ) w Niemczech .

 
   
Dzisiaj stronę odwiedziło już 12947 odwiedzającytutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja